W zasadzie ogon Rumunii bo nie ma tam już nic ani niczego. Zdarzają się tylko zbłąkane niedźwiedzie, wilki po zbyt dużej dawce palinki i czasem pasterze pędzący zwierzęta w góry po kamienistej ścieżce zdrowia.
Był radosny poranek entego dnia wyprawy po nieczynnych kopalniach, więc pachniemy prawdopodobnie jak te niedźwiedzie, mycie się w lodowatym strumieniu górskiej, kopalnianej wody niewiele pomaga.
Jak co dzień idzie pasterz ze swoimi zwierzętami typu koza, wstaliśmy wcześniej więc wszyscy krzątają się koło samochodu, kozy zamiast w górę jak zwykle wszystkie kierują się do mnie. Żadnego skubania, lizania, po prostu przyjacielskie przywitanie... Ciągnie swój do swego ]:->
Od Veratec |